Po dwóch latach trener Piotr Morawski zakończył swoją przygodę z sieradzką Wartą. Po ostatnim meczu w krótkiej rozmowie podsumował sezon 2020/2021 i swój pobyt w klubie:
Jak Pan dziś ocenia swoje dwa lata w Sieradzu?
– Niedosyt pozostawił pierwszy sezon. Szkoda rundy przed Covidem. Po zimie przyszło do nas kilku zawodników i myślę, że gdybyśmy wtedy grali, KS Kutno pogubiłoby punkty i złapalibyśmy ich. Niestety „nam grać nie kazano”. Natomiast w tym roku szanujemy to drugie miejsce na koniec. Chłopcy mogą chodzić po Sieradzu z podniesioną głową. Długo byliśmy w grze, po prostu koniec końców kołderka okazała się za krótka.
Wprowadził Pan do pierwszego zespołu sporo nowych twarzy.
– Taka była potrzeba. Dużo ukłon w stronę trenera Markiewicza, który ze swoją drugą drużyną był w gotowości i dawał swoich zawodników. Jednym z wygranych całego sezonu jest Łukasz Świtała. Gdyby ktoś mu rok temu powiedział, że będzie miał w tym sezonie rozegrane 1500-2000 minut i w zespole czwartoligowym zajmie drugie miejsce, pewnie by nie uwierzył. Jest solidny, ma serducho – lubię takich zawodników. Łukasz „nosi dla nas fortepian” – nigdy nie odstawia nogi do stykowej piłki, zawsze zapressuje, dojdzie do rywala. Jest naprawdę potrzebny.
– Dużo dał też Artur Nowak, m.in. bardzo dobry występ w ważnym meczu w Buczku, gdzie miał asystę i walczył w środku pola. Środek pomocy to ciężka pozycja, miał za rywala „Stolara” i „Chojo” – nie wiem, czy nie najtrudniejszą konkurencję.
Kogo z młodzieży by Pan wyróżnił?
– Marcin Mikielski zanotował dużo minut. Na początku rywalizował o miejsce w obronie z Filipem Morkowskim – ostatecznie Marcin został stoperem, a Filipowi szukaliśmy miejsca na boku. Oczywiście przed Marcinem jeszcze wiele pracy, nad wyprowadzeniem, grą głową, lewą nogą – ale to przyjdzie, pamiętajmy, że mówimy o roczniku 2003. To młody zawodnik i wahania formy będą się zdarzać.
Zespół strzelał w tym sezonie średnio trzy gole na mecz.
– Cieszymy się, że aż tyle. Dla kibica, który mógł to obejrzeć na stadionie lub w Internecie, to zawsze jest radość, bo wszyscy lubią bramki. Straconych oczywiście mogło być trochę za wiele, ale liczy się ten, kto wygra, a tych zwycięstw było dużo. Jeśli by zsumować klasyfikację kanadyjską w drużynie, to najwięcej goli, asyst i asyst drugiego stopnia ma w sumie Łukasz Chojecki. Maczał stopy w sporej części z tych 115 bramek i oby dalej dawał drużynie swoje najlepsze atuty. Poza tym w końcu cały sezon postrzelał Wiktor Płaneta. Dał asysty i bramki, ma dobry strzał nogą i głową, drybling i wyskok. Moim zdaniem pozycja dziesiątki, podwieszonego napastnika w świetle bramki, jest dla niego.
Często wymieniał się pozycjami z Adamem Patorą.
– Oczywiście Adam to nominalna dziewiątka, ale widzę też, że z piłką przy nodze ma fajny, szybki drybling do przodu, zdobywa przestrzeń, wejdzie przed rywala. Ma też dobre podanie. Widząc, że sam naturalnie lubi się cofnąć, wolałem jego wystawić na ósemce, a na dziewiątce idealnie Marcina Kobierskiego. A gdy Kobi grał od początku, z reguły te mecze szybko się układały. Szkoda, że dużo chorował, ale fajnie, że wrócił i strzelił bramki. Ma doświadczenie, które w szatni jest potrzebne. Mam nadzieję, że kiedyś pójdzie w trenerkę i będzie też dawał radość Warcie Sieradz w innej formie.
Wiosną nie oglądaliśmy na boisku drugiego z weteranów.
– Łukasz Mitek musiał przejść zabieg. Brakowało nam go, nie tylko ze względu na walory piłkarskie. To kapitan, doświadczony zawodnik z Sieradza, który w odpowiednim momencie krzyknie, powie, nakręci pozytywnie – albo negatywnie, przywoła kogoś do pionu. To zawsze strata, gdy w szatni jest jeden taki charakter mniej.
Nowi piłkarze sprawdzili się? Nie można odmówić im uniwersalności.
– Zimą przyszedł Krystian Stolarczyk. Byłem z niego zadowolony, przychodził jako szóstka, ale na stoperze też ma dobre wyprowadzenie i crossowe podanie. Pozytywny był również powrót Damiana Głowackiego, którego ściągaliśmy raczej do środka, a wyszło, że grał też bardzo dobrze na skrzydle. Występował zresztą z powodzeniem na obu bokach pomocy i obrony. Jakby trzeba było dziewiątki, pewnie też dałby radę!
Kto w zespole nadal może zaskoczyć?
– Mariusz Woźniak ma w sobie jeszcze pokłady drzemiącego w nim potencjału. Myślę, że ma najlepsze uderzenie w zespole, jeśli chodzi o wykończenie. Jest szybkościowcem, szybko generuje dużą moc, stąd ten jego strzał. Sądzę, że nie powiedział jeszcze ostatniego słowa.
Sieradz to dobre miejsce do pracy dla trenera?
– Przede wszystkim baza super. Sztuczne drugie boisko, fajna siłownia, sala gimnastyczna, park obok. Rewelacyjne warunki, nic, tylko trenować.
Jakie plany teraz?
– Rodzina! Wracam do Kalisza, spędzać dużo czasu z córką. Będziemy trzymać kciuki za awans Warty.
Rozmawiał Karol Cłapa