Warta Sieradz Jr 99/00 – Legia Warszawa

Warta Sieradz Jr 99/00 przegrała na własnym boisku, z wiceliderem Ligi Makroregionalnej, Legią Warszawa 0:3

Wynik tego spotkania nie odzwierciedla tego co się działo na boisku. Co prawda Legia Warszawa miała przewag, i z biegiem czasu, dzięki większym możliwościom kadrowym, wyglądała lepiej fizycznie, to Warta Sieradz nie ustępowała swoim rywalom walecznością i zaangażowaniem  w grę.

Mecz rozpoczął się od popisowego rozgrywania akcji przez Legię, widać było, że każdy zawodnik wiedział co ma grać i jak się ustawiać. Rzadko widuje się tak dobrze zorganizowaną drużynę, czego konsekwencją była akcja w 8. minucie spotkania, której dzięki świetnie interweniującemu Filipowi Adamczykowi, nie udało się stołecznej drużynie zamienić na bramkę. Warta Sieradz odgryzła się już w 9. minucie strzałem zza pola karnego Adriana Florczaka. W 15. minucie spotkania świetną piłkę z głębi pola otrzymał Krzysztof Kokot i popędził do niej z obrońcą Legii, niestety defensor okazał się szybszy. W 19. minucie spotkania, licznie zgromadzona publiczność zamarła na chwilę, bo świetną okazję miała Legia Warszawa. Nikt z obrońców nie zdołał przeciąć płaskiego zagrania z prawego skrzydła i piłka przeleciała wzdłuż bramki Filipa Adamczyka, który po raz kolejny popisał się dobrą interwencją po strzale wślizgiem jednego z napastników Legii Warszawa. W 30. minucie spotkania wydarzyły się dwie nieprzyjemne sytuacje dla gospodarzy. Najpierw pędzącego lewą flanką Jakuba Szulca, obrońca Legii powstrzymał w sposób tak niefortunny, iż nasz pomocnik upadając złamał rękę. A chwilę później, grając w osłabieniu biało-zieloni stracili bramkę po niemałym zamieszaniu w polu karnym.  Więcej sytuacji w pierwszej połowie nie było.

Druga część spotkania rozpoczęła się od dobrego dośrodkowania Kacpra Szczesia do Adama Kałuzińskiego, niestety nasz pomocnik nie zdołał szczupakiem dosięgnąć piłki. W 46. minucie spotkania Legia Warszawa wykonała koncertową akcję i napastnik wojskowych pewnym strzałem pokonał Filipa Adamczyka. W 62. minucie w sytuacji sam na sam z bramkarzem znalazł się Adrian Florczak, który niestety nie zdołał pokonać bramkarza gości. Trzecia bramka dla Legii padła po dośrodkowaniu z rzutu rożnego, napastnik stołecznej drużyny, najpierw pewnie przyjął piłkę w polu karnym Warty a następnie odwrócił się i huknął na bramkę, nie dając szans naszemu bramkarzowi.

Po meczu udało nam się porozmawiać z trenerem Łukaszem Markiewiczem:

Niestety panie trenerze, nie opuszcza nas pech, kolejny kontuzjowany zawodnik.

No tak, następna kontuzja w środę na Zniczu bark złamał Paweł Ubycha. Dzisiaj wrócił po kontuzji Jakub Szulc i długo się zastanawialiśmy nad tym czy dać mu szansę od początku. Podjęliśmy taką decyzję, że chłopak wejdzie i zacznie mecz od pierwszego gwizdka.  Uważamy, że to była bardzo dobra decyzja, bo zagrał naprawdę dobry mecz. Co z tego, mniej więcej w 30. minucie dostał bardzo groźny wślizg który spowodował jego upadek i w konsekwencji złamanie ręki z przemieszczeniem.

Z trybun nie wyglądało to źle, mieliśmy swoje sytuacje.

Tak, był to mecz bardzo wyrównany. 3:0 to jest za wysoki wynik. Co prawda Legia miała swoje sytuacje, ale my także jej się odgryzaliśmy grając zawzięcie od początku do końca.  Niestety, nie udało nam się wykorzystać stuprocentowej sytuacji przy wyniku 2:0. Jestem zadowolony z postawy moich zawodników, gdyż przed samym meczem takie były założenia, że nie gramy tutaj na wynik, ale po to aby się jak najlepiej zaprezentować i sądzę, że moi zawodnicy pokazali się z dobrej strony.  Widać było, że chcą, że walczą, że nie zwieszają głów pomimo niekorzystnego wyniku.

/JM