Trzecie zwycięstwo z rzędu

Damian Głowacki i Wiktor Płaneta wystąpili w rolach głównych meczu 27. kolejki IV ligi łódzkiej, w którym Warta Sieradz pokonała Andrespolię 4:1.

W wyjściowej jedenastce Warty po raz pierwszy od sierpnia 2019 roku znalazł się Maciej Mielcarz. Nasz bramkarski mentor zastąpił między słupkami pauzującego Mateusza Wlazłowskiego – golkiper w meczu z Orkanem otrzymał czwartą żółtą kartkę w tym sezonie.

Biało-Zieloni rozpoczęli spotkanie z animuszem. Już w 4. minucie piłka znalazła się w siatce, ale wynik nie uległ zmianie. Z rzutu wolnego z 16. metra uderzał Jakub Szulc, a wyplutą przez bramkarza piłkę dobił z bliska Krystian Stolarczyk. Sędzia boczny dopatrzył się jednak minimalnej pozycji spalonej naszego obrońcy.

Andrespolii to nie przestraszyło. W 10. minucie z ostrego kąta strzelał Krzysztof Skawiński, jednak czujny na posterunku był Mielcarz.

120 sekund później podwójne pudło zaliczył Adam Patora. Najpierw wjechał z piłką w pole karne i po wymianie z Płanetą znalazł się sam na sam z bramkarzem, ale młody Maksymilian Gredka obronił nogą wykończenie. Piłka wyszła na rzut rożny, po którym Patora strzelał raz jeszcze – tym razem jego główka przeszła minimalnie nad poprzeczką.

Niewiele brakowało, a niewykorzystane sytuacji zemściłyby się. Po upływie kwadransa goście mieli dwie groźne okazje – najpierw sprzed pola karnego strzelał zupełnie niepilnowany Skawiński, ale nie uderzył czysto i piłka przeszła nad bramką. Po chwili znowu było gorąco, bo jeden na jednego z Mielcarzem znalazł się Krzysztof Felczak. Górą był nasz bramkarz, pewnie zatrzymując próbę minięcia go zwodem.

W odpowiedzi Łukasz Chojecki próbował szczęścia z woleja. Piłka po rykoszecie wyszła na rzut rożny, a po chwili wynik udało się otworzyć dzięki niezawodnej broni Warty, czyli stałym fragmentom Chojeckiego. Adresatem dośrodkowania tym razem nie był ani Patora, ani Płaneta, a Damian Głowacki, który bez skrupułów umieścił piłkę w siatce. To 4. gol pomocnika w 8. meczu po przybyciu do Sieradza na tę rundę.

Krótko po wznowieniu gry mogło być już 2:0, ale swojego dnia nie miał Patora. Jego kolejne uderzenie głową przeszło tuż nad bramką. Rozochocił się również Głowacki, ale nie główkował czysto po wrzutce Świtały. Strzelec gola spróbował raz jeszcze w 31. minucie, tym razem rajdu z piłką w polu karnym, ale w ostatniej chwili został powstrzymany. Bezpańskiej piłki po tej akcji nie udało się też wcisnąć Patorze.

Warta coraz bardziej napierała, a nagroda przyszła w 39. minucie. Akcję podaniem przez środek rozpoczął Stolarczyk. Ładnym zgraniem piłki popisał się Głowacki i futbolówkę otrzymał Wiktor Płaneta. Pomocnik odwrócił się w stronę bramki, po czym technicznie strzelił z dystansu. Piłka zatrzepotała w siatce – Gredka był bezradny.

I gdy wydawało się, że Biało-Zieloni zejdą do szatni w dobrych humorach, Andrespolia odpowiedziała golem kontaktowym. Wypracował go Wojciech Skawiński, który najpierw wygrał na skrzydle pojedynek ze Stolarczykiem, następnie minął zwodem Sosnowskiego, wyciągnął z bramki Mielcarza, a na koniec wystawił piłkę Felczakowi, który tylko dopełnił formalności, trafiając do odsłoniętej bramki.

Ten gol podrażnił Wartę, ale też sprawił, że goście wyszli na drugą połowę w nastroju do dalszej walki o punkty. Pierwsze piętnaście minut upłynęło pod znakiem naszej dominacji, jednak bez klarownych okazji. Wówczas znowu postraszył nas Skawiński – Mielcarz wygrał jednak kolejny pojedynek sam na sam. Andrespolia dochodziła do coraz groźniejszych sytuacji i widmo wyrównania stawało się coraz realniejsze. Na szczęście gdy piłka spadła na nogę Felczaka na szóstym metrze, przytomnym blokiem popisał się Filipiak.

To zresztą on dał nam ponowny sygnał do ataku. Uderzył z dystansu fenomenalnie, w samo okienko, ale równie kapitalną poradą popisał się Gredka. Potem, na 20 minut przed końcem, znów wymarzoną okazję miał Patora. Nasz napastnik będzie jednak wolał zapomnieć o tym dniu. Strzelając z kilku metrów raz jeszcze przeniósł piłkę nad bramką.

Na szczęście drużyna może na siebie wzajemnie liczyć w takich momentach – jeśli nie idzie jednemu, pomogą inni. W tym przypadku Damian Głowacki, który przejął futbolówkę głęboko na połowie rywala, rozpędził akcję i wypuścił w uliczkę Wiktora Płanetę, a ten wpisał się po raz drugi do protokołu, strzelając między nogami bramkarza gości.

Po tym trafieniu z przeciwnika zeszło powietrze i końcówka upłynęła Warcie na próbach podwyższenia wyniku. Chojecki wystawiał piłki Filipiakowi i Płanecie – obaj strzelali obok słupka, a szczególnie drugi miał czego żałować, bo nie zabrał się płynnie w pole karne. Uderzenie samego Chojeckiego złapał z kolei Gredka.

Ostatecznie rezultat mierzonym strzałem z dystansu ustalił wprowadzony w końcówce Mariusz Woźniak. W kolejce, w której dotąd padało średnio ponad 4,6 gola na mecz, zespołu Warty i Andrespolii dostosowały się do tej statystyki.


Warta Sieradz Andrespolia Wiśniowa Góra 4:1 (2:1 do przerwy)

Bramki:
1:0 – Damian Głowacki (24. min.)
2:0 – Wiktor Płaneta (39. min.)
2:1 – Krzysztof Felczak (45. min.)
3:1 – Wiktor Płaneta (71. min.)
4:1 – Mariusz Woźniak (87. min.)

Skład Warty:
1. Maciej Mielcarz
10. Adam Patora
16. Krystian Stolarczyk
18. Łukasz Chojecki
20. Wiktor Płaneta
21. Jakub Szulc
23. Adrian Filipiak
25. Marcin Mikielski
69. Damian Głowacki
87. Przemysław Sosnowski
88. Łukasz Świtała

Rezerwowi:
22. Konrad Janczak
9. Kamil Pluta
14. Mariusz Woźniak
19. Wojciech Adamski
26. Filip Rozmarynowski
45. Bartosz Mizerski
72. Artur Nowak