Kolejne kino sensacyjne z udziałem Warty Sieradz. Biało-Zieloni przegrywali do przerwy w Głownie, jednak odwrócili losy spotkania i po golu Jakuba Pieli w 94. minucie wygrali ze Stalą 2:1.
Przedmeczowa atmosfera zdecydowanie nie zwiastowała tego, co działo się na Stadionie Miejskim im. Tomasza Szcześniaka w trakcie i po zakończeniu spotkania. Przed pierwszym gwizdkiem było sielankowo – pogodne niebo, ciepłe słoneczko, równa, zielona murawa. Zapowiadała się przyjemna sobota z futbolem. Tymczasem mecz okazał się klasyczną nerwówką, a po ostatnim gwizdku było już gęsto jak w piekle pełnym gorącej smoły. Jak do tego doszło? Wiem i opowiem.
Warta, czując rolę faworyta, zaczęła mecz od zdecydowanych ataków. Groźnie z prawej strony dogrywał w pole karne Adrian Filipiak – raz po jego wrzutce nad poprzeczką główkował Kamil Pluta, a po kolejnym pół kroku do przyjęcia piłki zabrakło Wiktorowi Płanecie. Kapitan Warty był zwłaszcza w pierwszym kwadransie boleśnie traktowany przez rywali, którzy kilkukrotnie przerywali akcje faulem na napastniku.
W kolejnej fazie robiło się coraz groźniej. Najpierw z dystansu huknął na bramkę Bociek – nieco za wysoko, ale za decyzję zebrał nieśmiały aplauz. Po chwili, w 23. minucie, z lewego skrzydła zagrał wzdłuż bramki Michał Lewandowski, po czym Płaneta na wślizgu wpakował piłkę do siatki. Sędzia boczny podniósł jednak chorągiewkę, a wobec wskazanego spalonego zbytnich protestów nie było.
Prawidłowego gola strzeliła tymczasem Stal. Gdy mijało pół godziny gry, z prawego skrzydła dośrodkował Patryk Jarzębski, a piłka spadła idealnie na strzał głową Erykowi Lebiodzie, który pokonał ze środka pola karnego Kamila Miazka. Łudząco podobną bramkę straciliśmy w Wygodzie, więc pozostawało mieć nadzieję, że i tym razem odwrócimy wynik.
I tak jak wówczas, na przerwę schodziliśmy z bramką straty. Choć Warta do końca połowy próbowała, to Stal skutecznie utrudniała nam oddawanie skutecznych strzałów. Z nieprzygotowanych pozycji uderzali z daleka Jakub Piela i Damian Głowacki, lecz niecelnie. Blisko gola był też Kamil Pluta, ale obrońca zdjął mu z głowy dośrodkowanie Głowackiego, które przeszło bramkarzowi po palcach. Golkiper Stali nie interweniował natomiast, gdy Płaneta złożył się w powietrzu do trudnej główki po wrzutce Filipiaka. Strzał wyszedł niezły, ale nie dość precyzyjny, by wyrównać – piłka przeszła obok słupka.
Na przerwę gospodarze zeszli przy entuzjastycznych brawach swoich kibiców. Po zmianie stron pełnia szczęścia fanów „Stalówki” nie trwała jednak długo. W 52. minucie uruchomiony przerzutem Filipiak wywalczył rzut rożny. Po chwili sam z niego dośrodkował, a na piłkę najlepiej nabiegł Mikołaj Bociek i głową pokonał Michała Kocembę. Było 1:1.
Za wyrównaniem nie posypały się jednak kolejne szybkie trafienia, jak ze Zrywem. Zamiast tego oglądaliśmy ponad półgodzinną walkę Biało-Zielonych o zwycięskiego gola. Najpierw Lewandowski próbował uderzenia przewrotką, lecz nie trafił czysto i chybił. Blisko był też, strzelając technicznie z rzutu wolnego, ale golkiper zachował czujność i odbił jego próbę.
Później niecelny wolej zanotował Głowacki, a najmocniej serca zabiły kibicom Warty przy strzale Filipiaka. Obrońca Warty huknął w polu karnym źle wybitą przez obrońcę piłkę, a ta przeszła nad okienkiem – trochę niżej i bramkarz nie miałby nic do powiedzenia. Potem Filipiak jeszcze dwukrotnie uderzał sytuacyjnie, jednak tym razem jego próby obcierali obrońcy, przez co raz piłka przeszła obok słupka, a raz golkiper wybronił ją do boku.
W ostatnich dziesięciu minutach sytuacja zaczęła się zaogniać. Starcie Pieli z rywalem sędzia podyktował na naszą korzyść, co wywołało sporą awanturę na boisku, po której sędzia Rafał Michalak pokazał kilka żółtych kartek. Biało-Zielonym coraz bardziej się spieszyło, lecz minuty upływały na pojedynczych zmianach Stali, a to, co udawało się stworzyć, nie wpadało. Na 5 minut przed końcem blisko był w polu karnym Lewandowski, lecz po dograniu Płanety uderzył niecelnie z lewej strony obok krótkiego słupka. Niepowodzenie bolało, bo w końcówce niewiele dograń w pole karne nam wychodziło.
Ale Warta nie byłaby Wartą, gdyby nie zafundowała swoim kibicom horroru z happy-endem. Sędzia wobec licznych kłótni, zmian, a także chwilowych kłopotów ze swoim sprzętem w trakcie drugiej połowy, doliczył do niej pięć minut. Rozstrzygnięcie meczu nadeszło w czwartej. Warta wyprowadzała atak pozycyjny, w trakcie którego jeden z piłkarzy Stali położył się na murawie. Arbiter nie przerwał jednak gry, a Biało-Zieloni zbliżyli się do bramki, gdzie odegranie Chojeckiego dostał przed polem karnym Jakub Piela i uderzył lewą nogą. Mało kto chyba wierzył w pierwszym momencie, że piłka wyląduje w siatce, jednak ta nabrała na tyle mocnej rotacji, że dokręciła się, wpadając do bramki od słupka.
Przy ławce Warty wybuchł szał radości, a na trybunach – intensywne protesty. Zamieszanie trwało trzy minuty, po którym sędzia wznowił jeszcze mecz i pozwolił rozegrać pozostałą minutę. W jej trakcie Stal dośrodkowała na aferę z rzutu wolnego z własnej połowy, lecz próba uderzenia gospodarzy była niecelna i spotkanie zakończono. Atmosfera na obiekcie była jednak gorąca jeszcze przez dobry kwadrans.
Wygrana Biało-Zielonych oznacza spokój ducha w Sieradzu do środy. W nią drużyna trenera Węglewskiego zagra u siebie z Borutą Zgierz.
Stal Głowno – Warta Sieradz 1:2 (1:0 do przerwy)
IV Liga (łódzka) – 26. kolejka
7 maja 2022 16:00, (Głowno, Kopernika 37)
Bramki:
1:0 – Eryk Lebioda (30. min.)
1:1 – Mikołaj Bociek (52. min.)
1:2 – Jakub Piela (90+4. min.)
Skład Warty:
12. Kamil Miazek
9. Kamil Pluta ⬇ 45′
10. Wiktor Płaneta (k)
11. Mikołaj Bociek ⚽ 52′
16. Krystian Stolarczyk ⬇ 68′
21. Piotr Białousko ⬇ 53′
23. Adrian Filipiak 🅰 52′
25. Cezary Kępczyński
26. Michał Lewandowski
45. Jakub Piela 🟨 84′ ⚽ 90+4′
69. Damian Głowacki
Rezerwowi:
1. Maciej Mielcarz
3. Krystian Adamiak
7. Grzegorz Brochocki
17. Piotr Mielczarek ⬆ 53′
18. Łukasz Chojecki ⬆ 68′ 🟨 84′ 🅰 90+4′
19. Sebastian Radzio ⬆ 45′
Trener:
Marcin Węglewski