Nie zaliczymy do udanych wyjazdu do Kwiatkowic. Po kuriozalnej drugiej połowie na zalanym boisku, w meczu LKS – Warta wynik to 3:2 dla gospodarzy. Decydujący gol padł w ostatniej akcji spotkania.
Biało-Zieloni przyjechali na mecz pełni optymizmu, ale chyba nic nie mogło ich przygotować na to, co stało się w Kwiatkowicach.
Gra na podmokniętym boisku na pewno nie była niczym nowym dla obu zespołów, natomiast niewątpliwie miała ona wpływ na przebieg pierwszej połowy. Jej wyraz dał pierwszy gol dla gospodarzy, który był naszym trafieniem samobójczym. Marcin Mikielski pod naporem Michała Bogdana podał mocno w światło bramki do Mateusza Wlazłowskiego, a śliska piłka przeszła po stopie bramkarza i wpadła do siatki. Jednak LKS z podarowanego prowadzenia cieszył się tylko chwilę, bo już w pierwszej poważnej akcji po wznowieniu Pluta zagrał na obieg, a Łukasz Chojecki wyrównał technicznym strzałem z pola karnego.
Dzięki temu Warta zdołała szybko zapomnieć o pechowej stracie bramki i ruszyła dalej do ataku. Już po pół godziny gry mogliśmy cieszyć się z prowadzenia 2:1. Tym razem obrońcy Kwiatkowic nie upilnowali w polu karnym Adama Patory, który po zgraniu od Głowackiego głową pokonał Damiana Piotrowskiego. Niestety, radość z przewagi trwała tylko osiem minut – po stałym fragmencie wybitą piłkę huknął z półwoleja Łukasz Pierzyński, wyrównując stan gry. Strzał z dystansu kapitana gospodarzy był nie obrony.
Mimo wszystko wydawało się, że kolejne gole Biało-Zielonych będą kwestią czasu. Do przerwy się nie udało, a druga połowa po dziesięciu minutach została przerwana. Trwające kwadrans oberwanie chmury całkowicie zalało i tak namoknięte już boisko. Po tym czasie zdecydowano, że mecz zostanie dokończony.
To, co oglądaliśmy przez ostatnie 40 minut gry nie miało jednak wiele wspólnego z piłką nożną, nawet czwartoligową. Futbolówka wielokrotnie stawała w kałużach, krzyżując szyki jednej, jak i drugiej stronie. Obie drużyny próbowały prostych środków w postaci długich wybić, dośrodkowań i stałych fragmentów, ale nic nie chciało wpaść.
Ostatecznie szalę zwycięstwa na swoją korzyść przeciągnęli gospodarze. W ostatniej akcji meczu Jardel wykorzystał fakt, że Wlazłowski wybił piłkę głową przed polem karnym i w odpowiedzi pokonał go lobem. Czasu na odrabianie strat już zabrakło i do Sieradza nie udało się wywieźć punktów. Mecz nie stanowił zbyt dużej wartości dydaktycznej, jednak przegrana jest przegraną i o zapewnienie sobie drugiego miejsca w lidze trzeba będzie jeszcze powalczyć.
LKS Kwiatkowice – Warta Sieradz 3:2 (2:2 do przerwy)
Bramki:
1:0 – Marcin Mikielski – samobójcza (21 min.)
1:1 – Łukasz Chojecki (24. min.)
1:2 – Adam Patora (30. min.)
2:2 – Łukasz Pierzyński (38. min.)
3:2 – Jardel (90+4. min.)
Skład Warty:
22. Mateusz Wlazłowski
4. Filip Morkowski
9. Kamil Pluta
10. Adam Patora (k)
16. Krystian Stolarczyk
18. Łukasz Chojecki
20. Wiktor Płaneta
25. Marcin Mikielski
69. Damian Głowacki
87. Przemysław Sosnowski
88. Łukasz Świtała
Rezerwowi:
1. Maciej Mielcarz
11. Marcin Kobierski
14. Mariusz Woźniak
17. Artur Nowak
21. Jakub Szulc
26. Filip Rozmarynowski
45. Jakub Janiszewski