Prawdziwy horror zafundowali swoim kibicom piłkarze Warty Sieradz. Biało-Zieloni przegrywali u siebie z Andrespolią do 87. minuty, by wygrać 2:1 po golach Chojeckiego i Lewandowskiego.
Mogliśmy się spodziewać, że Andrespolia zaprezentuje w Sieradzu filozofię inspirowaną madryckim Atlético, ale chyba w najgorszych snach nie śniło nam się, że będzie ona tak długo skuteczna. Pierwsza połowa poszła całkowicie po myśli GLKS-u, a Warta długo nie mogła stworzyć sobie klarownych sytuacji podbramkowych.
Dwukrotnie z lewej strony próbował uderzać Damian Głowacki, ale raz po lekkim rykoszecie piłka minęła bramkę, a próba numer dwa trafiła w nogi bramkarza. Dopiero w 24. minucie gościom mogło zrobić się goręcej. Michał Lewandowski przecisnął podanie na prawo do Mielczarka, a ten uderzył niecelnie obok dalszego słupka. Z kolei osiem minut później przechwyt na połowie rywala zanotował Adrian Filipak, odegrał Łukaszowi Chojeckiemu, a ten przymierzył w krótki róg, lecz golkiper odbił na korner.
Potem nadeszła 34. minuta, a w niej sędzia podyktował rzut karny dla Andrespolii za nasz faul w szesnastce. Piłkę wziął kapitan gości Dawid Fajks, ale strzelił z jedenastki za lekko i Kamil Miazek obronił. Przed dobitką – wydawałoby się nieuchronną – uchronił go Krystian Stolarczyk, ekspediując piłkę poza plac gry.
Niestety Warta nie zdążyła się nacieszyć małym sukcesem, bo zespół z Wiśniowej Góry za chwilę ponownie wstrzelił piłkę pod bramkę. To została wybita przed pole karne, a stamtąd wolejem życia popisał się Marek Dąbrowski, umieszczając piłkę w siatce od naszego słupka. No cóż, jeśli już tracić gole, to przynajmniej ładne.
Po pięciu minutach mogło być już naprawdę niewesoło. Nasza strata zainicjowała kontrę 3 na 1 Andrespolii, ale napastnik klubu z Wiśniowej Góry przespał najlepszy moment na podanie i uratowaliśmy się z opresji.
W odpowiedzi mogliśmy wyrównać. Oskar Błoch wygrał przebitkę na skraju szesnastki, piłka przeszła do Głowackiego, a ten znalazł się oko w oko z bramkarzem – lecz w ostatniej chwili przyblokował go obrońca. Odbitą futbolówkę mógł jeszcze dobić Mielczarek, ale spudłował z bliska. Na przerwę zeszliśmy z golem straty, a zapowiadało się, że po niej z każdą minutą będzie coraz trudniej.
Druga połowa długo przebiegała dokładnie tak, jak życzyli sobie tego goście. Utrudniali Warcie dokładne ataki, dążyli do przerywania gry, kradli sekundy na potęgę – trzeba im oddać, że bardzo skutecznie. A Biało-Zieloni próbowali. Krótko po wznowieniu Łukasz Chojecki uderzył płasko zza szesnastki spadającą piłkę, ale w bramkarza. Potem Sebastian Radzio dostał piłkę z prawej od Filipiaka, ale strzelając z obrotu też trafił w golkipera. Za chwilę poprawił Cezary Kępczyński płasko z dystansu, niestety obok. Kolejne dwie minuty i Błoch wrzucił z lewej na Radzia, lecz jego główka odeszła od bramki.
Potem głową uderzał też Wiktor Płaneta, gdy dorzucił do niego Mielczarek – jednak z ostrego kąta zabrakło mocy i bramkarz spokojnie obronił. Podobnie jak jego kolejny strzał, po rajdzie przy linii końcowej. Wówczas minęła już 70. minuta.
Wtedy wydarzyło się coś, co jeszcze bardziej mogło odebrać kibicowi wiarę. Kępczyński wywalczył rzut wolny na wprost bramki rywala, idealny do strzału. Tego podjął się Płaneta, a jego nieprzyjemnie kozłującą piłkę wypluł bramkarz Andrespolii. Dopadliśmy do dobitki… i tę również golkiper obronił. Włosy same wyrywały się z głowy.
Został jeszcze kwadrans, atakowaliśmy dalej. Radzio przyjął wrzutkę Błocha pod samą bramką z prawej strony i wybrał opcję podania, mijając nim jednak Płanetę. Główkował też nad bramką po wrzutce Filipiaka. Wciąż nic. Jeszcze Mielczarek wrzucał na długi słupek na Kamila Plutę, ale ponownie bramkarz nie miał kłopotów z obroną uderzenia. Andrespolia cały czas dbała, żebyśmy nie oddawali strzałów z dobrze przygotowanych pozycji.
Ale w 87. minucie powtórzyła swój jedyny dotąd błąd. Tuż przed szesnastką wolnego wywalczył Filipiak, a Łukasz Chojecki załatwił to już klasycznie. Czyli zakręcił obok muru i dał Biało-Zielonym wyrównanie.
Warta rzuciła się po pełną pulę. Konstruowała obiecująca akcję, ale Michał Lewandowski nie przepuścił podania na skrzydło i goście wyszli z kontrą. Bociek ją powstrzymał i za chwilę piłka wróciła do Lewego, który wiedział, że musi to naprawić. Więc ruszył na bramkę, przełożył na lewą nogę i przymierzył z linii pola karnego przy długim słupku. Wpadło. A nam spadł kamień z serca.
Zespół trenera Węglewskiego spędzi święta z 8 punktami przewagi w ligowej tabeli. W przyszłą niedzielę pojedziemy na trudny teren do Kwiatkowic.
Warta Sieradz – Andrespolia Wiśniowa Góra 2:1 (0:1 do przerwy)
IV Liga (łódzka) – 23. kolejka
16 kwietnia 2022 18:00, Stadion MOSiR (Sieradz, Sportowa 1)
Bramki:
0:1 – Marek Dąbrowski (35. min.)
1:1 – Łukasz Chojecki (87. min.)
2:1 – Michał Lewandowski (90. min.)
Skład Warty:
12. Kamil Miazek
5. Oskar Błoch
11. Mikołaj Bociek 🅰 90′
16. Krystian Stolarczyk (k)
17. Piotr Mielczarek
18. Łukasz Chojecki ⚽ 87′
19. Sebastian Radzio ⬇ 81′
23. Adrian Filipiak 🅿 87′
25. Cezary Kępczyński
26. Michał Lewandowski ⚽ 90′
69. Damian Głowacki ⬇ 45′
Rezerwowi:
1. Maciej Mielcarz
3. Krystian Adamiak
7. Grzegorz Brochocki
9. Kamil Pluta ⬆ 81′
10. Wiktor Płaneta ⬆ 45′
21. Piotr Białousko
45. Jakub Piela
Trener:
Marcin Węglewski