Działo się w Działoszynie

Świadkami aż dziesięciu goli byli kibice zgromadzeni na działoszyńskim obiekcie przy ulicy Sportowej. Większość z nich padła łupem Warty Sieradz, która pokonała na wyjeździe Wartę Działoszyn 7:3.

Bogowie czwartoligowego futbolu musieli tego dnia mieć ochotę obejrzeć futbolowe widowisko. Choć cała podróż Biało-Zielonych do Działoszyna upłynęła pod znakiem opadów deszczu, na miejscu niebo jak na zawołanie się rozpogodziło i w ciągu spotkania na murawę nie spadła ani jedna kropla dżdżu. Dobre warunki do gry zostały przekute w wynik, którego obecni na trybunach widzowie szybko nie zapomną.

Strzelanie rozpoczął w 6. minucie Łukasz Chojecki, choć akcja bramkowa Warty miała kilku bohaterów. Drogę do bramki otworzył Marcin Kobierski podając do Adama Patory. Ten mijał bramkarza, ale piłka została wytrącona do boku – tam jednak dobrze ustawiony był Kamil Pluta i przytomnie wyłożył futbolówkę Chojeckiemu, który dopełnił formalności obok bezradnych obrońców.

Drugi i trzeci bieg sieradzanie wrzucili po niecałym kwadransie. Piłka trafiła na rzut rożny po zagraniu Damiana Głowackiego w kierunku Pluty – do kornera tradycyjnie podszedł Chojecki, posyłając idealne zagranie na środek pola karnego. Walkę o pozycję wygrał Przemysław Sosnowski i nie dał żadnych szans bramkarzowi strzałem głową. Sfrustrowani gospodarze chcieli rzucić się do odrabiania strat, ale zamiast tego zaraz po wznowieniu otrzymali kolejny cios, bo po szybkim odbiorze piłki Warta wyprowadziła akcję, której rezultatem było przytomne podanie Krystiana Stolarczyka między obrońców. Adresatem został Kamil Pluta i skorzystał z prezentu – okiwał bramkarza, po czym wpisał się na wiosenną listę czwartoligowych strzelców.

Warcie Działoszyn konstruowanie ataków w pierwszej połowie nie wychodziło tak dobrze. Mateusz Wlazłowski musiał interweniować tylko dwukrotnie. Po pół godziny gry strzelać z dystansu próbował Kacper Michnicki, ale było to uderzenie z dużej desperacji, które nie mogło zaskoczyć naszego golkipera. Nieoczekiwanie jednak druga próba rywali zakończyła się golem. Rzut wolny wykonywał doświadczony Krzysztof Kukulski, lecz zamiast strzelać lub dośrodkować, krótko wystawił piłkę rozpędzającemu się Mateuszowi Mielczarkowi. Atakujący zawodnik wpadł w pole karne i przymierzył po długim słupku, zmniejszając stratę i dając swojej drużynie nową nadzieję na drugą część spotkania.

Tę motywację dość szybko udało się nam ostudzić. Siedem minut po wznowieniu gry z kontrą lewym skrzydłem ruszył Pluta. Przed bramkę nabiegał niepilnowany Kobierski, więc Kamil zagrał do niego idealnie poza zasięgiem bramkarza. To samo nie dotyczyło jednak Emila Glenia, który ofiarnym wślizgiem przeciął podanie – kierując je do bramki swojego golkipera, Szymona Malickiego.

Po godzinie Patorę na boisku zastąpił Woźniak, a wkrótce Kobierskiego zmienił Rozmarynowski – i obaj ci zawodnicy, a w szczególności pierwszy, byli wkrótce zamieszani w bramki. Zanim jednak padły wspomniane, kibice byli świadkami rzutu karnego dla Warty Sieradz za zagranie ręką u gospodarzy. Do piłki podszedł były piłkarz klubu z Działoszyna, Krystian Stolarczyk, i podwyższył prowadzenie soczystym strzałem.

To było kolejne trafienie Biało-Zielonych, po którym poszli za ciosem i w ciągu minuty zdobyli następnego gola. Tym razem kontratak napędził Filip Rozmarynowski, popisując się techniką i jednym przyjęciem uwalniając spod opieki dwóch przeciwników. Po rozegraniu piłka trafiła do Pluty, który opanował podanie o podobnym poziomie trudności i wyszedł sam na sam. Tym razem nie wybrał dryblingu, lecz podanie do Mariusza Woźniaka, który pokonał bramkarza gospodarzy, zgłaszając swój akces do pierwszego składu.

Przy rezultacie 1:6 mecz był już rozstrzygnięty, jednak działoszynianie robili wszystko, by zejść z boiska z twarzą. To im się udało – najpierw na spalonego nie dał się złapać Przemysław Szewczyk i pokonał Wlazłowskiego w sytuacji 1 na 1. Pięć minut później rywale wywalczyli rzut wolny na dwudziestym metrze przed naszą bramką. Krzysztof Kukulski w tym momencie po raz drugi pokazał, dlaczego mimo 46 lat na karku nadal jest cennym zawodnikiem swojego zespołu. Przy jego strzale nad murem nasz bramkarz nie miał nic do powiedzenia.

Ostatnie słowo należało jednak do nas. W doliczonym czasie gry lewą stroną podłączył się Łukasz Świtała. Piłka trafiła do Pluty, który wymienił futbolówkę z Woźniakiem, dzięki czemu stanął oko w oko z gokiperem i ustalił wynik spotkania na 3:7, pieczętując swój dobry występ.

Dzięki wygranej Warta powróciła po trzech dniach na drugie miejsce w tabeli IV ligi łódzkiej, po tym jak Boruta Zgierz nieoczekiwanie zanotował swoją drugą porażkę w sezonie. Punkty w Strykowie stracił również ŁKS II, do którego nasz dystans ponownie wynosi 9 punktów.


Warta Działoszyn – Warta Sieradz 3:7 (1:3 do przerwy)

Bramki:
0:1 – Łukasz Chojecki (6. min.)
0:2 – Przemysław Sosnowski (18. min.)
0:3 – Kamil Pluta (19. min.)
1:3 – Mateusz Mielczarek (38. min.)
1:4 – Emil Gleń sam. (52. min.)
1:5 – Krystian Stolarczyk (73. min.)
1:6 – Mariusz Woźniak (75. min.)
2:6 – Przemysław Szewczyk (79. min.)
3:6 – Krzysztof Kukulski (84. min.)
3:7 – Kamil Pluta (90+3. min.)

Skład Warty:
22. Mateusz Wlazłowski
4. Filip Morkowski
9. Kamil Pluta
10. Adam Patora
11. Marcin Kobierski
16. Krystian Stolarczyk
18. Łukasz Chojecki
25. Marcin Mikielski
69. Damian Głowacki
87. Przemysław Sosnowski
88. Łukasz Świtała

Rezerwowi:
1. Maciej Mielcarz
7. Kamil Góra
14. Mariusz Woźniak
17. Artur Nowak
26. Filip Rozmarynowski
72. Patryk Chramiec