Warta Sieradz pokonała w pierwszej kolejce IV Ligi, rywala zza miedzy, Jutrzenkę Wartę 2:3.
Podopieczni trenera Łukasza Markiewicza wykonali pierwszy krok do powrotu do III Ligi. Tak jak wszyscy się spodziewaliśmy, nie było to łatwe spotkanie dla naszej drużyny. Co prawda, już w pierwszej akcji biało-zieloni mogli strzelić bramkę, jednak Jutrzenka mocno przycisnęła na początku spotkania zaskakując naszą defensywę i była bliska zdobycia bramki. Z biegiem czasu gra się unormowała i widać było różnicę klas obu zespołów.
W 13. minucie spotkania Bartosz Narożnik popisał się pięknym technicznym strzałem pokonując bramkarza gospodarzy. Można było powiedzieć, że ten gol podciął skrzydła Jutrzence, która od tej chwili zaczęła koncertować się przede wszystkim na faulowaniu naszych zawodników. W 22. minucie spotkania Marcin Kobierski zdobył kolejną bramkę po koncertowo rozegranym stałym fragmencie gry. Co prawda w 26. minucie Jutrzenka była bliska zdobycia bramki kontaktowej, jednak swój błąd po profesorsku naprawił Maciej Mielcarz.
Druga część spotkania, to zdecydowane ataki gości. Jutrzenka wyraźnie nie radziła sobie z presją sieradzan i w 49. minucie spotkania, rzut karny na bramkę zamienił Mikael Idzikowski. Przy wyniku 0:3 trener biało-zielonych Łukasz Markiewicz postanowił dać odpocząć kilku piłkarzom wymieniając cały środek boiska. Gdy już większość kibiców zastanawiała się czy nie będzie korków na przystadionowym parkingu, przydarzyło się coś, co nie powinno się wydarzyć. Najpierw w 92. Minucie spotkania pięknym strzałem zza pola karnego popisał się Mariusz Graczykowski, a następnie w 94. minucie dekoncentrację stoperów Warty wykorzystał Rafał Różycki.
Podsumowując należy uczciwie powiedzieć, że nasza drużyna zagrała bardzo dobre spotkanie. To co wydarzyło się w doliczonym czasie gry psuje końcową ocenę, jednak cieszy to jaką radość naszym zawodnikom przynosiła gra w tym spotkaniu. Świetnie zaprezentowali się nasi dwaj skrzydłowi, Mikael Idzikowski oraz Jarosław Szyc. Bardzo przyzwoicie zaprezentował się środek pomocy, w którym grał duet Składowski – Płaneta. To co do nich należy zrobili Bartosz Narożnik oraz Marcin Kobierski, a jak profesor na stoperze zagrał Przemysław Sosnowski. Był to pierwszy krok, w długim marszu po mistrzostwo.
Po meczu udało nam się porozmawiać z debiutującym w pierwszej drużynie Krzysztofem Składowskim.
Pierwsza kolejka za nami, derby Ziemi Sieradzkiej to dodatkowe obciążenie psychiczne dla piłkarzy. Co się stało, że w doliczonym czasie gry, kiedy już wszystko było rozstrzygnięte, przytrafiła nam się chwila takiej dekoncentracji?
Rywal od początku spotkania grał bardzo twardo. Już na początku spotkania mieli swoje groźne sytuacje po stałych fragmentach gry, a wynikało to z naszej nerwowości. Pod koniec to 3:0 nas uspokoiło i zaniedbaliśmy grę w obronie.
Czy debiut w takim ważnym meczu to był spory stres dla ciebie, czy jednak grając w Lidze Makroregionalnej zdobyłeś tyle doświadczenia, że pozwoliło ci wyjść na to spotkanie z chłodną głową?
Był lekki stres, jednak tak bardzo tego nie odczuwałem. Grałem już w dwóch sparingach od pierwszej minuty i wdrożyłem się w tę grę seniorską, która nie da się ukryć różni się od juniorskiej.
/JM
Jutrzenka Warta 2:3 (0:2) Warta Sieradz
Bramki: