Po zakończonym wynikiem 1:0 meczu Warty Sieradz z GKS-em Wikielec, na konferencji prasowej wypowiedzieli się trenerzy obu zespołów.
⚫ Mateusz Sobieraj, trener GKS Wikielec:
– W przebiegu meczu obie drużyny miały okazję do tego, żeby strzelić bramkę już wcześniej. Nam niestety zabrakło kolejny raz skupienia i takiej determinacji w samej końcówce, bo to zupełnie niepotrzebny karny i przegrywamy ten mecz w dziewięćdziesiątej minucie 1:0. Co boli na pewno, ponieważ liczyliśmy tutaj, że zagramy na tyle dobrze, że ugramy punkty – i myślę, że graliśmy dobrze, na swoim poziomie. Wiadomo, przeciwnik też miał swoje sytuacje, ale najbardziej boli ta końcówka, w której straciliśmy niepotrzebnie po głupim faulu i po karnym bramkę.
– Czujemy się najlepiej w wysokiej obronie, w wysokim pressingu, ale po pięciu godzinach podróży ciężko jest 45 minut pressować cały czas, więc stąd były te momenty, gdzie już wyszliśmy wyżej i później musieliśmy troszkę odpocząć. W drugiej połowie już troszkę brakło sił i przez to były te przestrzenie i brak koncentracji. Ale można powiedzieć, że taki był plan, że po prostu ile mamy sił po tej podróży, tyle z siebie damy, ale niestety troszkę zabrakło.
🟢 Marek Przybył, trener Warty Sieradz:
– To był dla nas też ciężki mecz. Gdy wydawało się, że przejmujemy kontrolę nad spotkaniem, nasze błędy indywidualne determinowały zespół przeciwny do tego, żeby znowu to oni przejęli inicjatywę. Sytuacje bramkowe, które mieliśmy, powinny skończyć się szybciej bramkami, bo mieliśmy ich bardzo dużo. Tydzień temu straciliśmy punkty po rzucie karnym w Płocku, więc dobrze, że dzisiaj w tej końcówce strzeliliśmy bramkę z karnego na 1:0 i wygrywamy to spotkanie.
– Wiem, co czuje dziś trener gości, jak traci się bramkę w ostatniej minucie spotkania. Tak samo było w Płocku. Można powiedzieć, że ta złość piłkarska dzisiaj z nas wyszła, bo widać było, że zawodnicy są zdeterminowani i bardzo skupieni. Ta jakość i koncentracja były do końca i dlatego wygraliśmy.
– Na pewno brak Duilio i jego lewej nogi na półlewym stoperze był dla nas problemem, bo wiadomo, że Damian Ślesicki jest prawonożny i gdy staraliśmy się kierunkować grę do przodu, miał z tym problem. Ale w drugiej połowie trochę to skorygowaliśmy, inaczej też zaczęliśmy tę piłkę rozgrywać i myślę, że to wyszło.
– Na ławce zastanawialiśmy się na tym, czy zrobić szybko zmiany. Gdy już chcieliśmy je robić, znowu wchodziliśmy na trochę lepszy poziom. I wahaliśmy się. Ale myślę, że znowu dobra zmiana Bartka Maćczaka, który wywalczył rzut karny, więc summa summarum, oceniając zmiany, myślę, że były dobre.












































