Warta Sieradz zanotowała czwartą porażkę w tym sezonie. Wyjazd do Zelowa zakończył się wygraną gospodarzy 1:0 i to oni pojadą na majówkę w lepszych humorach.
Zespół Biało-Zielonych został przyjęty w Zelowie w pozytywnej atmosferze, bo trener rywali Dawid Wnuk zna się dobrze z boiska z wieloma naszymi zawodnikami. Wymiana uprzejmości skończyła się jednak wraz z pierwszym gwizdkiem. Mecz od początku był szarpany, obfitował w mnóstwo fauli, po których sędzia Kamil Krasnopolski regularnie przerywał grę. Warta próbowała dośrodkowań ze stojących piłek – niestety ani jedna taka próba nie skończyła się celnym uderzeniem na bramkę gospodarzy. Z drugiej strony Włókniarz nie przejawiał zbyt dużego parcia do przodu.
Tak naprawdę spotkanie rozkręciło się dopiero w 40. minucie, gdy piłkę w prawej części pola karnego Warty otrzymał Albin Maciejewski. Zawodnik rywali stanął przed szansą na zdobycie gola, ale nim zdążył mrugnąć, Mateusz Wlazłowski był już tuż przed nim, skracając kąt bramki. Nasz bramkarz obronił strzał efektowną paradą, co pozwoliło ocknąć się wszystkim zgromadzonym.
Warta przyspieszyła i tuż przed gwizdkiem kończącym połowę miała akcję bramkową. Po kontrze z prawej strony dośrodkował Adrian Filipiak, prosto na nogę Adama Patory. Napastnik zdążył strzelić przed doskakującym bramkarzem, jednak mocne uderzenie trafiło w poprzeczkę i wykoziołkowało poza pole karne. Do przerwy pozostał bezbramkowy remis.
Po zmianie stron Biało-Zieloni ruszyli do ataku i mogło się wydawać, że wszystko zmierza w dobrym kierunku. W 53. minucie z rożnego wrzucił Filipiak, a piłka po wybiciu trafiła przed pole karne pod nogi Łukasza Chojeckiego. Ten wypatrzył w polu karnym Wiktora Płanetę, który wybił się w powietrze i skierował futbolówkę głową do bramki Szymona Pajkerta. Niestety nie było czasu się cieszyć, bo już w momencie strzału sędzia asystent podniósł chorągiewkę – Płaneta był na spalonym.
Po godzinie gry otrzymaliśmy drugie ostrzeżenie od Włókniarza. Znowu do pozycji strzeleckiej doszedł Maciejewski i znowu górą był Wlazłowski. Trzeciego dzwonka już nie było. Dziesięć minut później w podobnej sytuacji znalazł się Błażej Kaliski i wybrał techniczne rozwiązanie, podcinając piłkę nad naszym bramkarzem. Zelów wyszedł na prowadzenie.
Trener Morawski w reakcji na bramkę poszukał ożywienia w ataku i Adama Patorę zastąpił Marcinem Kobierskim. Na czwartoligowe boiska powrócił również Kamil Pluta. Jednak to zmiana kapitanów przyniosła namacalne efekty, bo Kobi był centralną osią gry Warty w finalnych minutach meczu. Na kwadrans przed końcem zgrał piłkę klatką piersiową do Płanety, który przyjmując wyrzucił się mocno do boku i trafił tylko w boczną siatkę. Natomiast w kluczowej akcji Kobierski strzelił prosto do rąk bramkarza, gdy w 81. minucie niepilnowany główkował z bliska po dośrodkowaniu Mariusza Woźniaka.
Lepsza okazja już się nie nadarzyła. Nawet wycieczki Wlazłowskiego pod bramkę gości w doliczonym czasie nie przyniosły efektów – Włókniarz wytrwał do końcowego gwizdka i mógł głośno świętować zwycięstwo.
Porażka oznacza dla Warty powiększenie straty do liderującego ŁKS-u, który wygrał rano swoje spotkanie w Wiśniowej Górze. Do Łodzian tracimy 8 punktów, a na pogoń zostało już tylko dziesięć spotkań.
Włókniarz Zelów – Warta Sieradz 1:0 (0:0 do przerwy)
Bramki:
1:0 – Błażej Kaliski (69. min.)
Skład Warty:
22. Mateusz Wlazłowski
10. Adam Patora
16. Krystian Stolarczyk
18. Łukasz Chojecki
20. Wiktor Płaneta
23. Adrian Filipiak
25. Marcin Mikielski
26. Filip Rozmarynowski
69. Damian Głowacki
87. Przemysław Sosnowski
88. Łukasz Świtała
Rezerwowi:
1. Maciej Mielcarz
9. Kamil Pluta
11. Marcin Kobierski
14. Mariusz Woźniak
17. Kamil Góra
19. Wojciech Adamski
72. Artur Nowak