Bez niespodzianki obyło się w meczu 35. kolejki IV ligi łódzkiej – Warta Sieradz wysoko ograła Jutrzenkę Wartę 6:1. Wynik oznacza dla przeciwnika spadek do klasy okręgowej.
Biało-Zieloni uskrzydleni wygraną Zgierzu przyjęli Jutrzenkę siłą rozpędu. Nie obyło się jednak bez kilku roszad w składzie – na ławce odpoczywał Marcin Mikielski, a wolne dostał Wiktor Płaneta. Do składu wrócił natomiast Łukasz Świtała. W tym układzie na stoperze wystąpił Krystian Stolarczyk, a w środku pomocy od pierwszej minuty zagrał Patryk Chramiec.
Współpraca na tyłach nie układała się jednak wzorowo. W drugiej minucie Stolarczyk wycofał do Mateusza Wlazłowskiego, który nie zrozumiał się z Sosnowskim i podał do rywala. Na szczęście zrehabilitował się po chwili, fenomenalnie broniąc strzał w okienko Cypriana Lewandowskiego.
Warta spróbowała odpowiedzieć trzy minuty później, gdy do wrzutki z wolnego Łukasza Chojeckiego doszedł Damian Głowacki. Nasz pomocnik wrócił w tym meczu na swoją nominalną pozycję i od początku meczu stanowił zagrożenie dla gości – ale tym razem uderzył głową obok bramki. Kłopotów z wykończeniem nie miał natomiast Marcin Kobierski. Po ładnym podłączeniu się skrzydłem i dośrodkowaniu Filipa Morkowskiego, nasz kapitan umieścił piłkę w siatce efektownym strzałem z pierwszej piłki.
Jutrzenki strata gola nie zraziła. Nasz rywal długo nie wyglądał jak ktoś, kto przegrał z rzędu ostatnie pięć spotkań i wisi nad nim widmo spadku. Okazję po rzucie rożnym miał Piotr Burski, ale po urwaniu się na dalszy słupek nie trafił czysto w piłkę. Próbował także Emilian Sulgan – jego strzał z szesnastego metra przeszedł jednak tuż obok bramki. Wkrótce Burski zaskoczył nawet Wlazłowskiego uderzeniem z własnej połowy i tylko minimalnie się pomylił. Z kolei rajd skrzydłem przez pół boiska zaliczył Lewandowski, kończąc strzałem w boczną siatkę.
Biało-Zieloni odpowiedzieli w 27. minucie. Stolarczyk zaskakująco dośrodkował z głębi pola, wypatrując wolną przestrzeń w polu karnym. W tę nabiegł Kobierski i zdecydował się na efektowną przewrotkę. Niestety, Ronaldo i Bale mogli odetchnąć z ulgą, bo strzał Marcina przeszedł obok bramki – w przeciwnym razie ich legendarne gole byłyby zagrożone.
Ogółem jednak pierwsza połowa nie obfitowała w sytuacje bramkowe sieradzan i do przerwy mogliśmy odczuwać spory niedosyt. Być może podobnie czuł się trener Morawski, decydując o trzech zmianach na drugie 45 minut. Na murawie zameldowali się Woźniak, Rozmarynowski i Janiszewski, zastępując Chramca, Plutę i Kobierskiego. Piłkarze wyszli też na szybszą, wilgotniejszą murawę, która pierwszy raz w tym roku była w przerwie meczu obficie zraszana wodą przez spryskiwacze.
Zmiany były strzałami w dziesiątkę – już trzy minuty po wznowieniu Woźniak odegrał ze skrzydła przed pole karne, a Łukasz Chojecki odnotował kolejną pięknej urody bramkę. Gola za kołnierz bramkarza można pewnie wytłumaczyć oślepiającym słońcem, lecz w żaden sposób nie ujmuje to trafieniu.
Nim Jutrzenka zdążyła się otrząsnąć, było już nawet nie 3:0, a 4:0. Najpierw za akcją do końca poszedł Morkowski i odzyskał piłkę w polu karnym, zagrywając ją do Damiana Głowackiego. Pomocnik nawinął rywala i lewą nogą rewelacyjnie podkręcił w samo okienko bramki Norberta Florczaka. Gdy gościom wydawało się, że gorzej być nie może, minęło 100 sekund i otrzymali kolejny cios. Prostopadłe podanie od Głowackiego dostał Jakub Janiszewski i w sytuacji sam na sam zdobył swoją pierwszą bramkę w seniorskim zespole Warty.
Z biegiem czasu tempo strzeleckie zmalało, choć apetyt nadal był. Po zagraniach Patory i Woźniaka jeszcze dwukrotnie strzelał Głowacki, ale tym razem zbyt blisko środka bramki i golkiper nie miał problemów z interwencjami. Kłopoty miała za to w międzyczasie nasza defensywa. Zaczęło się od straty Patory, którego podwoili Burski z Lewandowskim. Ten drugi po przejęciu piłki znalazł się sam na sam z ustawionym wysoko Wlazłowskim, jednak przestrzelił lobem ku rozpaczy swojego doświadczonego partnera.
Burski mógł wkrótce uśmiechnąć się choć na chwilę, gdy zdobył honorową bramkę dla gości. Błąd komunikacji w naszej obronie sprawił, że Wlazłowski pochopnie opuścił bramkę i wyszedł do piłki, którą przejął Adam Lewczuk. Skrzydłowy rywali dośrodkował, a główki Piotra Burskiego wracający bramkarz nie zdołał sięgnąć. Ze strony obrońców zabrakło asekuracji do końca i uważnego krycia – gol był dopełnieniem występu naszej defensywy, która tego dnia popełniła już kilka niewymuszonych błędów.
Warta na szczęście nie usztywniła się i napierała dalej. Z dystansu w bramkarza uderzał Świtała, tuż przed zmianą na powracającego do kadry meczowej Jakuba Szulca. On sam wkrótce dośrodkowywał, a piłkę tak niefortunnie wybijał Lewczuk, że zagrał ręką i sędzia wskazał na wapno. Do karnego podszedł Damian Głowacki – bramkarz Jutrzenki wyczuł intencje strzelca, ale techniczny strzał był poza jego zasięgiem i „Głowa” mógł się cieszyć z drugiego trafienia. Trzeciego nie zanotował, choć było blisko – w ostatniej minucie meczu piłkę w polu karnym sprzątnął mu sprzed nosa Kuba Janiszewski, pokonując Florczaka i zaczynając strzelanie dla Biało-Zielonych od dubletu.
Warta Sieradz – Jutrzenka Warta 6:1 (1:0 do przerwy)
Bramki:
1:0 – Marcin Kobierski (9. min.)
2:0 – Łukasz Chojecki (47. min.)
3:0 – Damian Głowacki (49. min.)
4:0 – Jakub Janiszewski (51. min.)
4:1 – Piotr Burski (65. min.)
5:1 – Damian Głowacki (karny) (74. min.)
6:1 – Jakub Janiszewski (90. min.)
Skład Warty:
22. Mateusz Wlazłowski
4. Filip Morkowski
9. Kamil Pluta
10. Adam Patora
11. Marcin Kobierski (k)
16. Krystian Stolarczyk
18. Łukasz Chojecki
69. Damian Głowacki
72. Patryk Chramiec
87. Przemysław Sosnowski
88. Łukasz Świtała
Rezerwowi:
1. Maciej Mielcarz
14. Mariusz Woźniak
21. Jakub Szulc
25. Marcin Mikielski
26. Filip Rozmarynowski
45. Jakub Janiszewski












































